Sure SM7dB – w końcu zmierzę się z mikrofonową legendą w nowych szatach – pierwsze wrażenia

Marka Shure to dotychczas był dla mnie jeden z tych sprzętów, który kipiał jakością, ale jakoś nigdy nasze drogi nie mogły się skrzyżować. Teraz się to zmieniło, a w moje ręce właśnie wpadł mikrofon Shure SM7dB, czyli legendarny mikrofon z jeszcze lepszymi właściwościami. Zapraszam na garść pierwszych wrażeń. Uwielbiam testować mikrofony. To urządzenia, które dla mnie mają jakąś formę duszy, a to wszystko najpewniej za sprawą magii, w której analogowy głos rejestrowany jest do formy cyfrowej. Te małe fale dźwiękowe, które wprawiają w ruch membranę, a ta poruszając cewką,  tworzy napięcie, które zamieniane jest w sygnał elektryczny. To musi być fascynujący proces, który w efekcie nagrywa nasz głos/instrument do postaci cyfrowej. Czyż to nie brzmi jak magia? Kiedy szukałem mikrofonu dla siebie, było właściwie kilku kandydatów, w tym RE320, który ostatecznie kupiłem, bo kombinacja jakości, ceny i wyglądu zdecydowała nad resztą kandydatów. Dokonałem tego zakupu z pełnym niedosytem, bo nie miałem wówczas możliwości przetestowania głównego mikrofonu, którego byłem ogromnie ciekaw: Shure SM7B to kontynuacja kultowego mikrofonu SM7, który zaprojektowany został na początku lat 70-tych i który nie bez powodu ma status legendy. I to nie tylko dlatego, że jeden z najlepiej sprzedających się albumów muzycznych w historii: Thriller Michaela Jacksona, został w całości nagrany za pomocą tego cudeńka, ale także dlatego, że to prawdziwy, bezkompromisowy wół roboczy. Odporny na szum elektroniki, uniwersalny, bo nada się nie tylko do rejestracji wokalu, ale także ze względu na bardzo solidną i odporną konstrukcję. W 2023 pojawił się kolejny następca, który połączył wszystkie cechy legendy i dorzucił dodatkowy, bardzo istotny element: wbudowany przedwzmacniacz. To znaczy, że nie będziecie potrzebować dodatkowy urządzeń pomiędzy mikrofonem a interfejsem audio, żeby wydobyć cały potencjał mikrofonu, z prostego powodu: taki przedwzmacniacz wbudowany jest w sam mikrofon. W praktyce to oznacza, że po podłączeniu mikrofonu do interfejsu audio, mikrofon będzie gotowy do pracy, a nie mówiąc kolokwialnie za cichy. Specyfikacja Shure SM7dB System mocowania: ramię mikrofonowe Rodzaj przetwornika: dynamiczny Charakterystyka: kardioidalna Złącze: XLR - Pasmo przenoszenia: 50 ~ 20000 Hz Impedancja: 150 Om Czułość: -59 dB Zasilanie: Phantom 48V Dodatkowe informacje: Redukcja szumów otoczenia w mikrofonie Regulacja wzmocnienia dźwięku Wbudowany przedwzmacniacz Kolor: Czarny Dołączone akcesoria Osłona przeciwwietrzna Adapter 3/8" Opaska kablowa na rzep Waga 837 g Gwarancja 24 miesiące (gwarancja producenta) Shure SM7dB - co w opakowaniu? W zestawie znajdziemy prócz mikrofonu, rzecz jasna, także kilka dodatkowych akcesoriów. Są nimi, chociażby dodatkowa gąbka na mikrofon, zdaje się bardziej przydatna w sytuacjach, kiedy potrzebujemy nieco więcej tłumienia dźwięków otoczenia, mamy ogromną naklejkę (uwielbiamy je!), pasek na rzep, a także adapter do montażu na ramieniu. Jeśli chodzi o samą konstrukcję mikrofonu, to jest ona dość wyjątkowa, dlatego że uchwyt mamy na niewielkim zawiasie zamontowanym w połowie urządzenia, do którego jest również dołączone gniazdo XLR. To dość nietuzinkowe rozwiązanie, bo zwykle gniazdo to znajduje się w tylnej części mikrofonów (jak np. w moim RE320). To w efekcie daje całą tylną ściankę urządzenia do dyspozycji, a tu w konkretnym przypadku mamy do dyspozycji dodatkowe przełączniki związane z ustawieniami SM7dB. Pozostawmy jednak technikalia do pełnego testu i zajmijmy się tym, co w pierwszych wrażeniach najważniejsze. Otóż nagrałem po zamontowaniu swojego zestawu pierwsze nagranie audio, którego próbkę znajdziecie poniżej. [audio mp3="https://alfred.dailyweb.pl/wp-content/uploads/2025/01/shure7db.mp3"][/audio] Mikrofon dzięki wbudowanym preampom jest właściwie gotowy do pracy, bez konieczności zewnętrznego wzmocnienia. Pierwszy wsłuchanie się w ciszę, czyli w to, co w naturalnych warunkach rejestruje mikrofon, jeśli nie rejestrujemy np. naszej mowy i pierwsze ogromne zaskoczenie. Absolutna cisza, mikrofon nie zbiera kompletnie nic z otoczenia, co w przypadku RE320 nie jest tak oczywiste, bo prócz charakterystycznych elektrycznych przeszkadzaczy, rejestruje nieco niepotrzebnego otoczenia. Ogromna plus dla SM7dB. Barwa zarejestrowanego głosu jest wyraźna, wydaje się być dość basowa, ale całością możemy manipulować ustawienia na tylnej ściance mikrofonu. O tym w pełnym teście, muszę dobrze wszystkie opcje przetestować. Patrząc jednak na same pierwsze wrażenia i jakość tego, co mikrofon z siebie wypluwa, to mam wrażenie, że ponownie rozważyłbym zakup RE320, gdybym stał przed podobnym wyborem. SM7dB wkrótce usłyszycie w naszych podcastach: The Grengolada i Audycja o fotografii, a pełna recenzja już wkrótce.

Jan 16, 2025 - 15:04
Sure SM7dB – w końcu zmierzę się z mikrofonową legendą w nowych szatach – pierwsze wrażenia

SDIM0029 2

Marka Shure to dotychczas był dla mnie jeden z tych sprzętów, który kipiał jakością, ale jakoś nigdy nasze drogi nie mogły się skrzyżować. Teraz się to zmieniło, a w moje ręce właśnie wpadł mikrofon Shure SM7dB, czyli legendarny mikrofon z jeszcze lepszymi właściwościami. Zapraszam na garść pierwszych wrażeń.

Uwielbiam testować mikrofony. To urządzenia, które dla mnie mają jakąś formę duszy, a to wszystko najpewniej za sprawą magii, w której analogowy głos rejestrowany jest do formy cyfrowej. Te małe fale dźwiękowe, które wprawiają w ruch membranę, a ta poruszając cewką,  tworzy napięcie, które zamieniane jest w sygnał elektryczny. To musi być fascynujący proces, który w efekcie nagrywa nasz głos/instrument do postaci cyfrowej. Czyż to nie brzmi jak magia? Kiedy szukałem mikrofonu dla siebie, było właściwie kilku kandydatów, w tym RE320, który ostatecznie kupiłem, bo kombinacja jakości, ceny i wyglądu zdecydowała nad resztą kandydatów. Dokonałem tego zakupu z pełnym niedosytem, bo nie miałem wówczas możliwości przetestowania głównego mikrofonu, którego byłem ogromnie ciekaw: Shure SM7B to kontynuacja kultowego mikrofonu SM7, który zaprojektowany został na początku lat 70-tych i który nie bez powodu ma status legendy. I to nie tylko dlatego, że jeden z najlepiej sprzedających się albumów muzycznych w historii: Thriller Michaela Jacksona, został w całości nagrany za pomocą tego cudeńka, ale także dlatego, że to prawdziwy, bezkompromisowy wół roboczy. Odporny na szum elektroniki, uniwersalny, bo nada się nie tylko do rejestracji wokalu, ale także ze względu na bardzo solidną i odporną konstrukcję. W 2023 pojawił się kolejny następca, który połączył wszystkie cechy legendy i dorzucił dodatkowy, bardzo istotny element: wbudowany przedwzmacniacz. To znaczy, że nie będziecie potrzebować dodatkowy urządzeń pomiędzy mikrofonem a interfejsem audio, żeby wydobyć cały potencjał mikrofonu, z prostego powodu: taki przedwzmacniacz wbudowany jest w sam mikrofon. W praktyce to oznacza, że po podłączeniu mikrofonu do interfejsu audio, mikrofon będzie gotowy do pracy, a nie mówiąc kolokwialnie za cichy.

Specyfikacja Shure SM7dB

  • System mocowania: ramię mikrofonowe
  • Rodzaj przetwornika: dynamiczny
  • Charakterystyka: kardioidalna
  • Złącze: XLR -
  • Pasmo przenoszenia: 50 ~ 20000 Hz
  • Impedancja: 150 Om
  • Czułość: -59 dB
  • Zasilanie: Phantom 48V
  • Dodatkowe informacje:
    • Redukcja szumów otoczenia w mikrofonie
    • Regulacja wzmocnienia dźwięku
    • Wbudowany przedwzmacniacz
  • Kolor: Czarny Dołączone akcesoria Osłona przeciwwietrzna Adapter 3/8" Opaska kablowa na rzep Waga 837 g Gwarancja 24 miesiące (gwarancja producenta)

Shure SM7dB - co w opakowaniu?

W zestawie znajdziemy prócz mikrofonu, rzecz jasna, także kilka dodatkowych akcesoriów. Są nimi, chociażby dodatkowa gąbka na mikrofon, zdaje się bardziej przydatna w sytuacjach, kiedy potrzebujemy nieco więcej tłumienia dźwięków otoczenia, mamy ogromną naklejkę (uwielbiamy je!), pasek na rzep, a także adapter do montażu na ramieniu. Jeśli chodzi o samą konstrukcję mikrofonu, to jest ona dość wyjątkowa, dlatego że uchwyt mamy na niewielkim zawiasie zamontowanym w połowie urządzenia, do którego jest również dołączone gniazdo XLR. To dość nietuzinkowe rozwiązanie, bo zwykle gniazdo to znajduje się w tylnej części mikrofonów (jak np. w moim RE320). To w efekcie daje całą tylną ściankę urządzenia do dyspozycji, a tu w konkretnym przypadku mamy do dyspozycji dodatkowe przełączniki związane z ustawieniami SM7dB. Pozostawmy jednak technikalia do pełnego testu i zajmijmy się tym, co w pierwszych wrażeniach najważniejsze. Otóż nagrałem po zamontowaniu swojego zestawu pierwsze nagranie audio, którego próbkę znajdziecie poniżej. [audio mp3="https://alfred.dailyweb.pl/wp-content/uploads/2025/01/shure7db.mp3"][/audio] Mikrofon dzięki wbudowanym preampom jest właściwie gotowy do pracy, bez konieczności zewnętrznego wzmocnienia. Pierwszy wsłuchanie się w ciszę, czyli w to, co w naturalnych warunkach rejestruje mikrofon, jeśli nie rejestrujemy np. naszej mowy i pierwsze ogromne zaskoczenie. Absolutna cisza, mikrofon nie zbiera kompletnie nic z otoczenia, co w przypadku RE320 nie jest tak oczywiste, bo prócz charakterystycznych elektrycznych przeszkadzaczy, rejestruje nieco niepotrzebnego otoczenia. Ogromna plus dla SM7dB. Barwa zarejestrowanego głosu jest wyraźna, wydaje się być dość basowa, ale całością możemy manipulować ustawienia na tylnej ściance mikrofonu. O tym w pełnym teście, muszę dobrze wszystkie opcje przetestować. Patrząc jednak na same pierwsze wrażenia i jakość tego, co mikrofon z siebie wypluwa, to mam wrażenie, że ponownie rozważyłbym zakup RE320, gdybym stał przed podobnym wyborem. SM7dB wkrótce usłyszycie w naszych podcastach: The Grengolada i Audycja o fotografii, a pełna recenzja już wkrótce.