Auto tygodnia #46 – Škoda Karoq Sportline 2.0 TSI DSG 4×4
Škoda, wicelider polskiego rynku, marka doskonale znana i lubiana w naszym (i nie tylko) kraju. Model Škoda Karoq Sportline, kompaktowy SUV, w najnowszym wydaniu na rok modelowy 2025 to kwintesencja tego, jakie kompetencje powinno mieć rodzinne auto w odmianie dla tych, którzy lubią prowadzić. Ideał? Dla wielu na pewno, ale każdemu nie dogodzisz. Zapraszam. Škoda... Jeśli artykuł Auto tygodnia #46 – Škoda Karoq Sportline 2.0 TSI DSG 4×4 nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.
Škoda, wicelider polskiego rynku, marka doskonale znana i lubiana w naszym (i nie tylko) kraju. Model Škoda Karoq Sportline, kompaktowy SUV, w najnowszym wydaniu na rok modelowy 2025 to kwintesencja tego, jakie kompetencje powinno mieć rodzinne auto w odmianie dla tych, którzy lubią prowadzić. Ideał? Dla wielu na pewno, ale każdemu nie dogodzisz. Zapraszam.
Škoda wprowadziła model Karoq do swojej gamy w 2017 roku. Model ten został dobrze przyjęty przez europejski rynek stając się jednym z najpopularniejszych modeli w portfolio czeskiej marki. Auto, które widzicie na moich zdjęciach to model z rocznika 2024, zatem już po wprowadzonych w 2022 roku zmianach mających unowocześnić i dopasować Karoq do bieżących trendów i wymagań konsumenckich. Czy to się udało? Moim zdaniem zdecydowanie tak, choć też wiele zależy od tego, czego tak naprawdę oczekujemy od kompaktowego SUV-a. Jeżeli oczekiwaliśmy stylistycznej rewolucji, to jej nie ma, znacznie więcej zmieniono tam, gdzie wzrok nie sięga: od strony technicznej. Czeska marka nie od dziś stawia na utylitaryzm i praktyczność.
Jeżeli chodzi o stronę wizualną, trudno od tego modelu oczekiwać przyspieszonego bicia serca na sam widok. Z drugiej strony proponowana przez Czechów forma kompaktowego SUV-a jest jak najbardziej poprawna. Pozbawione udziwnień nadwozie o foremnym kształcie i miłych dla oka proporcjach zachowuje zgodność z aktualną linią stylistyczną marki. W wersji Sportline jest kilka akcentów, które mają wizualnie dodać szczyptę charakteru: czarna atrapa grilla z przodu, czarne maskownice, czarne lusterka, utrzymany w takim samym kolorze obramowania okien czy relingi, jest dobrze.
Charakterystycznym wyróżnikiem Škody są np. separowane reflektory. W wersji Sportline mamy oczywiście pełne oświetlenie ledowe, zarówno z przodu jak i z tyłu. W testowanej wersji Sportline światła miały pełną automatykę i to nie na zasadzie włącz wyłącz. Reflektory w tym modelu to Full LED Matrix, czyli z adaptacją wiązki, co przydaje się podczas nocnych podróży poza miastem: mamy dobrze doświetloną jezdnię bez oślepiania innych uczestników ruchu. Istotne: te światła są w wersji Sportline wyposażeniem standardowym, nie wymagają dopłat.
Widoczne na zdjęciach egzemplarza testowego 19-calowe obręcze ze stopów lekkich stanowią opcję, standardowo dla wersji Sportline przewidziane są 18-stki. Ponadto w tym modelu tylko testowana wersja Sportline może mieć napęd 4×4. Jest to napęd ze stałym przednim napędem, tylna oś jest dołączana w razie potrzeby. Niemniej to zestaw aż nadto wystarczający by dojechać na działkę pod miastem po drodze gruntowej. Ostry offroad? Zły adres.
Nowego Karoqa stosunkowo najłatwiej rozpoznać po zmodyfikowanych lampach z tyłu, choć i tutaj trudno mówić o stylistycznej rewolucji. W wersji Sportline tylne lampy mają animację. Czarne napisy to oczywiście cecha odmiany Sportline.
Testowana odmiana standardowo wyposażona jest w dostęp bezkluczykowy Kessy Full, standardem są również czujniki parkowania z przodu i z tyłu, a także kamera cofania (w wersji Sportline za dopłatą 3900 zł możemy mieć system obserwacji 360°). Škoda od lat słynie z ponadprzeciętnych walorów przewozowych jeżeli chodzi o bagaże. Istotnie, po uniesieniu tylnej klapy (jest otwierana elektrycznie) moim oczom ukazał się pokaźny kufer, który według danych producenta mieści 521 litrów. Co ciekawe, jest to… najmniejszy bagażnik jaki jest możliwy w modelu Karoq, ze względu na obecność napędu na 4 koła. Jeżeli zdecydujemy się na wersję z przednim napędem, wówczas na bagaże będziemy mieli kilkadziesiąt litrów więcej. Na dodatek przestrzeń jest tutaj przemyślanie rozplanowana: ruchome, przesuwne haczyki na siatki z zakupami, przydatne kieszenie za nadkolami, dodatkowa, osłonięta półka nad prawym nadkolem, miejsce na trójkąt, ruchoma podłoga pod którą możemy jeszcze coś upchnąć, gniazdko 12 V w bagazniku. Przestrzeń możemy zwiększyć składając oparcia kanapy (składają się w proporcjach 40/60), wówczas uzyskujemy nawet 1630 litrów prawie płaskiej przestrzeni. Nie zabrakło również przelotki na dłuższe przedmioty. Co ważne, dźwignie do składania oparć kanapy są również w bagażniku.
Duży i funkcjonalny kufer Karoqa nie oznacza poświęcenia przestrzeni w drugim rzędzie. Gdy usiadłem „sam za sobą” (mam 177 cm wzrostu), przed moimi kolanami był spory zapas przestrzeni, tak samo nad głową, na dodatek nawet przy maksymalnie obniżonym fotelu przednim nie ma żadnego problemu z wsunięciem stóp pod nim. Z tyłu dostępny jest rozkładany, szeroki podłokietnik z miejscami na napoje, gazetowniki w oparciach przednich foteli, regulacja nawiewu w tunelu centralnym. Z pewnym zaskoczeniem odnotowałem brak z tyłu gniazd USB w testowanym egzemplarzu niemniej sytuację ratuje obecność klasycznego gniazda 12 V, zatem dodatkowe akcesorium za kilkadziesiąt złotych rozwiązuje kwestię ładowania smartfonów pasażerów tylnej kanapy.
Przednie fotele natomiast stanowią istotny wyróżnik testowanej wersji Sportline, bo tylko w takim wydaniu Karoqa można liczyć na sportowe, dobrze wyprofilowane fotele z zintegrowanym zagłówkiem. W testowanym egzemplarzu regulacja tych foteli była manualna, ale można opcjonalnie zamówić elektrykę, niemniej nawet manualne nastawy pozwalają łatwo się tu dopasować. Kierownica jest regulowana w dwóch płaszczyznach, zatem bez względu na twoje gabaryty, będzie ok. Pod względem funkcjonalności jest tu bardzo dobrze. Podłokietnik jest miękki, szeroki i wygodny, regulowany wzdłużnie i na wysokość, niżej mamy uniwersalną przestrzeń, którą dzięki modułowej wkładce możemy używać jako slotów na napoje, czy organizera na inne drobiazgi. Takich smaczków jest tu więcej, ale przecież do Škoda, czyż nie tego oczekiwaliśmy? Karoq trzyma funkcjonalny fason, do którego czeska marka nas już przyzwyczaiła.
Wyróżnikiem testowanej odmiany była również trójramienna, sportowa kierownica ze spłaszczonym lekko u dołu wieńcem. Bardzo dobrze, że Škoda nie poszła w wirtualne przyciski i haptykę, tylko mamy tu fizyczne, klikalne przyciski na obu ramionach oraz bardzo łatwe w obsłudze i nieźle wyglądające radełkowane i klikalne wałeczki, za pomocą których łatwo możemy regulować stosowne funkcje, takie jak głośność. Pewną pozostałością z minionych lat jest fakt, że manetka sterująca adaptacyjnym tempomatem jest tu schowana głębiej, zatem tempomatem sterujemy trochę na pamięć. Przed oczami kierowcy w nowym Karoq zawsze już mamy cyfrowe zegary. W wersji Sportline informacje dla kierowcy prezentowane są na czytelnym 10,25-calowym ekranie Virtual Cockpit z najszerszymi ustawieniami personalizacji zawartości spośród wszystkich wersji tego modelu.
Tunel centralny pomiędzy fotelami to również dobry przykład klasycznej ergonomii z wygodnymi w obsłudze pokrętłami i fizycznymi przyciskami. Przed masywną gałką zmiany automatycznej skrzyni biegów (w wersji Sportline miłośnicy quasi-manualnej zmiany przełożeń mają do swojej dyspozycji również łopatki przy kierownicy) jest zasuwana półka z pokrywką z piano black, która świetnie wygląda… przez krótką chwilę, bo szybko łapie kurz i odciski palców. Jednak można ją odsunąć i wówczas pod nią mamy gniazdka USB i ładowarkę indukcyjną.
Cały kokpit nowego Karoqa jest dobrze zaprojektowaną, funkcjonalną i schludną przestrzenią. Materiały wykończeniowe deski rozdzielczej i boczków drzwi to przede wszystkim tworzywa, ale dobrej jakości i o ciekawej fakturze. Złego słowa nie powiem też o montażu, podczas pokonywania miejskich nierówności nic nie trzeszczało. Spasowanie jest tu ok. Centralny ekran multimediów to również czytelna i dobrej jakości przestrzeń informacyjna. Apple CarPlay (jak i Android Auto) działa tu bezprzewodowo, co pozwala efektywnie wykorzystać ładowarkę indukcyjną.
No dobrze, jak ten Karoq jeździ? Pod maską użyczonego egzemplarza pracował najmocniejszy w gamie silnik, benzynowe, turbodoładowane, czterocylindrowe 2.0 TSI o mocy 190 KM i 320 Nm momentu obrotowego. Mówiąc wprost, to najszybszy Karoq jakiego możesz dziś kupić. Testowany wariant osiąga setkę już po 7 sekundach, a prędkość maksymalna to według producenta 221 km/h. Jednak choć to najszybsza i najbardziej dynamiczna wersja modelu Karoq, to ta żwawość okupiona jest sporym spalaniem. Według danych producenta średnie zużycie w cyklu mieszanym powinno mieścić się w zakresie 7,6 – 7,9 l/100 km, co czyni z testowanego wariantu najbardziej paliwożerną wersję w gamie tego modelu. A jak realne spalanie? W niskich temperaturach (kiedy spalinowe palą więcej) komputer pokładowy wyświetlił dla długiego dystansu (ponad 1500 km) pokonanego przez różnych kierowców (celowo nie resetowałem wskazań po poprzednikach) włącznie ze mną średni wynik 9.0 l/100 km. Sporo prawda? To nie wszystko, w zakorkowanym mieście na krótszych dystansach, zimą, gdy silnik nierozgrzany trzeba liczyć się z przekroczeniem 10 l/100 km. Z drugiej strony wyjazd poza miasto i spokojna, płynna jazda po drogach wojewódzkich i krajowych pozwala zejść poniżej 7 l/100 km. Autostrada i płynne 140 km/h, spalanie w okolicach 9 – 9,5 l/100 km. Zbiornik paliwa mieści tu 55 litrów benzyny.
Ile zapłacimy za tego praktycznego SUV-a? Kwota mocno zależy od wybranej wersji. Podstawowa Škoda Karoq z najmniejszym w gamie silnikiem 1.0 TSI (115 KM) łączonym z manualną skrzynią w bazowej wersji wyposażeniowej Essence jest aktualnie wyceniana od 107 200 zł (nowe auto z rocznika 2024; rocznik 2025 jest nieco droższy, startuje od 112 200 zł). Testowana wersja Sportline, na dodatek ze 190-konnym 2.0 TSI przekazującym napęd na obie osie to już zauważalnie droższa propozycja. W cenniku kwoty startują od 172 200 zł, zakładając że trafimy na nowy egzemplarz wyprodukowany w 2024 roku. Te z bieżącego rocznika kosztują nie mniej niż 177 200 zł. Dużo to czy mało? Dla porównania VW Tiguan R-Line też z 2.0 TSI, ale nieco mocniejszym, na dodatek bez napędu 4×4 startuje od 216 790 zł, sporo drożej. Ba, drożej nawet od testowego egzemplarza, który wraz z bogatym opcjonalnym wyposażeniem kosztował ok. 190 000 zł. Gdy ograniczymy się tylko do kompaktowych SUV-ów z napędem na obie osie, to Karoq Sportline 4×4 z 2.0 TSI okazuje się być dobrze wyceniony. Konkurencja w usportowionej stylistyce (co odpowiada w pewnym sensie odmianie Sportline czeskiego modelu) okaże się droższa. Karoq stanowi przykład przemyślanej, motoryzacyjnej propozycji, od projektu, poprzez wykonanie, funkcjonalność, aż po wycenę.
Jeśli artykuł Auto tygodnia #46 – Škoda Karoq Sportline 2.0 TSI DSG 4×4 nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.